|
Wiele z nas, o ile nie każda korzysta z różnego rodzaju programów graficznych. Ja o swoich ulubieńcach pisałam tutaj. Staramy się poprawić jakość publikowanych zdjęć. Nic dziwnego i złego - do czasu.
Wiele początkujących blogerek gubi istotę korekty zdjęć. Gdybym miała powiedzieć co chcę osiągnąć ingerując w fotografię, bez zastanowienia powiedziałabym, że próbuję najrealniej oddać kolory. Choć od kiedy posiadam cudowną lampę pierścieniową, nie ingeruję w zdjęcia. Mój sprzęt dość dobrze oddaje realia.
Dlaczego więc o tym mówię? Otóż natrafiłam ostatnio na recenzję podkładu na fanpage'u znanej marki kosmetycznej. Trochę z nudów, trochę z ciekawości kliknęłam i przeszłam na bardzo popularnego bloga. Wszystko fajnie tylko, że zdjęcia prezentowanego produktu miały tzw 'wygładzoną skórę'. Ja się pytam gdzie tu logika?
Starsze stażem blogerki z pewnością wiedzą, młodsze mam nadzieję dowiedzą się teraz.. jakiś czas temu blogger wprowadził autokorektę publikowanych zdjęć. Funkcja ta jest automatyczna, czyli włączona jest ta każdym blogu, którego właściciel nie wyłączył jej ręcznie. O ile w przypadku blogów lifestyle'owych i mniejszym stopniu modowych, funkcja ta jest przydatna, tak w przypadku makijaży czy też kosmetyków, znacznie utrudnia. Dlaczego? Powróćmy to recenzji podkładu. Autokorekta doprowadzi do wyidealizowanego obrazu, nie realnie oddając opisywany efekt.
W celu wyłącznie autokorekty wejdź w ustawienia swojego konta google. Zjedź na dół i odznacz wybrane pole. :) łatwe!
Absolutnie nie! O ile robimy to z głową.
Uważam wręcz, że warto czasem pomajsterkować przy naszych grafikach, aby jak najdokładniej oddawały realny kształt produktu. Nie zaszkodzi dodać światła czy zwiększyć kontrast, aby zdjęcie stało się wyraźniejsze. Nie myślę też, że czymś złym jest zlikwidowanie swoich niedoskonałości jeżeli oczywiście nie prezentujemy wyżej wspomnianego podkładu ;P
Czy więc sama edytuję? Nie ukrywam i nigdy nie ukrywałam, że przy każdym zdjęciu dotychczas dodawałam w programie photofiltre dosłownie jedno kliknięcie światła i kontrastu. Od kiedy posiadam lampę pierścieniową i profesjonalny namiot bezcieniowy, wszelka edycja stała się dla mnie zbędna. Uważam, że zdjęcia prezentowane na blogu dość dobrze oddają realne kolory, nie są złej jakości. Specjalistą od edycji zdjęć nie jestem i większych poprawek w grafiki wprowadzać nie potrafię, a więc tego nie robię :).
|
Zapraszam do dyskusji na temat! :)
Ciekawi mnie też co myślicie o zdjęciach przeze mnie zamieszczanych na blogu?
Ja się przyznaję bez bicia, że edytuje zdjęcia, bo i tak to muszę robić cykając je w formacie RAW. Od momentu jak mam statyw, zdjęcia robie nawet wieczorem, gdzie światło jak wiadomo nie jest najlepsze - to kolejny powód. Nigdy jednak nie wygładzam skóry ani też nie rozjaśniam zmian skórnych, bo to się mija z celem.. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pasek zdjęciowy :)
Ja również pstrykam głównie wieczorami, a to dlatego, że gdy wychodzę jest ciemno i gdy wracam również. Na szczęście moja cudowna lampa doskonale daje radę w takich warunkach. Powiedziałabym nawet, że lepiej niż za dnia.
Usuńja także edytuję zdjęcia, bo chcę żeby ładniej wyglądały. To jeszcze zależy też od zdjęcia, ale też staram się oddać kolor produktu taki jaki jest :) Czasami fajnie jest się pobawić w programie graficznym :)
OdpowiedzUsuńja się nie retuszuję - po pierwsze nie mam na to czasu, po drugie nie bardzo znam się na programach do obróbki a po trzecie po co? Jestem jaka jestem i jeśli chcę pokazać krycie podkładu na pryszczach czy przebarwieniach to robię sobie i tak serię fotek przed i po... uważam, że podkręcanie zdjęć jest trochę nieetyczne. Oczywiście nie mam na myśli zdjęć kosmetyków zrobionych przy lampie flesza gdzie wskazane jest podregulowanie kontrastu czy tez światła.
OdpowiedzUsuńA my jesteśmy jakie jesteśmy i tak piękne po co się szpecić fotoszopem
Nie mogę znieść retuszu twarzy. Wtedy każdy podkład wygląda idealnie :(
OdpowiedzUsuńEdytowanie zdjęć w dobie fotografii cyfrowej to nic złego. Ale trzeba znać umiar :) Dawniej fotografie analogowe też obrabiano, ale odbywało się to w ciemni fotograficznej. Dziś ta "ciemnia" to Photoshop. :) A wiadomo - nie każdy go potrafi używać, lub nie stać go, by go kupić - próbuje sił z darmowymi programami do edycji zdjęć.
OdpowiedzUsuńJa jako fotograf z zawodu - uznaję tylko Photoshopa, bo od lat go używam :) Jednak wiem, że i z tych darmowych programów można wiele wycisnąć. :)
Bardzo fajnie pokazałaś w tym wpisie ogół problemu, bardzo fajnie, że pokazujesz, że w przypadku np. retuszu twarzy - nie można zauważyć jak podkład zachowuje się na twarzy.
Ściskam mocno!
Kejti